Dzień we Lwowie

-Kochanie, nie mogę znaleźć mojej kamery

-Sprzedałam ją razem z nartami na allegro, trzeba kupić nowe

-Ugh…

-No przecież to starocie były

-Ale tam było nagranie z bierzmowania naszego syna!

Biegnę gdzieś pod górę po brukowanej ulicy między starymi kamieniczkami, wybiegam na duży rynek, nie do końca na jednym poziomie. Jako bohater snu wiem że to Lwów, choć moich prawdziwych wspomnień ze Lwowa te obrazy chyba nie przypominają… Chociaż byłem tam bardzo dawno, jeszcze w czasach ZSRR.

Spotykam się z jakimś człowiekiem w podcieniach rynku, siadamy na ławce.

-Pan kupił moją kamerę?

-Tak

-Chciałbym ją odzyskać, żona sprzedała ją bez moje wiedzy

-Ech, jakby moja coś takiego zrobiła… Oddam za stówę, tyle mnie to mniej więcej kosztowało

Płacę, odbieram aparat i natychmiast sprawdzam zawartość pamięci. Na szczęście zdjęcia i film nadal tam są…


Dodaj komentarz